Play

niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział 2

Następnego dnia Magdę obudziła boląca noga. Z żalem wstała z łóżka i poszła się ogarnąć. Wzięła gorącą kąpiel, a ból minimalnie ustąpił. Ubrała się, 
włosy związała w wysokiego kucyka i wyszła z łazienki. Usiadła na łóżku i zmierzyła sobie cukier. 98. "Nie jest źle...ale dobrze też nie jest..." Zeszła na parter i skierowała się do restauracji. Omiatając pomieszczenie wzrokiem szukała wolnego stolika, ale o tej porze takowego nie znalazła. Za to zauważyła Wojtka. Podeszła do jego stolika i powiedziała:
-Cześć. Mogę się przysiąść?-uśmiechnęła się miło, a on podniósł wzrok z nad gazety i również się uśmiechnął.
-Hej! Pewnie, siadaj. Jak noga?-spytał gdy ona usiadła.
-Boli, ale jakoś chodzę...-mruknęła.
-Cieszę się.-uciął.
-Z tego, że boli, czy z tego, że chodzę?-spytała ze śmiechem.
-Oczywiście, że z tego drugiego...-odpowiedział szybko, ale z uśmiechem.
Niedługo później do Magdy podeszła kelnerka. Dziewczyna zamówiła płatki kukurydziane z owocami i wodę mineralną. Kelnerka przyjęła zamówienie, po czym odeszła. Wojtek ostrożnie zapytał:
-Odchudzasz się?-spojrzał na nią.
-Niee... a czemu pytasz?-roześmiała się serdecznie.
-No... lekkie to śniadanie... i woda...
-Aaa... o to chodzi...-mruknęła i nerwowo bawiła się palcami.-Nie muszę Ci się chyba tłumaczyć...
-Okay. Nie będę Cię wypytywał... Dasz się może namówić na mały spacer? Po śniadaniu umówimy się w recepcji. Co ty na to?
-Super. Nie mam żadnych planów, więc...możemy.-wydukała, a on uśmiechnął się do swoich palców. 
Po śniadaniu siedzieli jeszcze chwilę i rozmawiali. Nagle Magdzie zrobiło się słabo...
-Wszystko w porządku?-spytał, ale ona słyszała go jak przez mgłę. Mogła powiedzieć tylko:
-Zaprowadź mnie do łazienki, proszę.-Wojtek spełnił jej prośbę. 
-Mógłbyś wyjść?-zdenerwowana szukała czegoś po torbie. 
Chłopak po raz kolejny spełnił jej prośbę, lecz po dziesięciu minutach zaczął się o nią niepokoić. Wleciał do łazienki,pomimo tego, że była damska. Magda stała przy zlewie i chwiała się na nogach.
-Dobrze się czujesz?-spytał przytrzymując ją pod bok.
-Tak. Zaraz dojdę do siebie...-nie wiedząc czemu oparła się o jego tors.
  Po pięciu bodajże minutach poczuła się lepiej. Przestało jej kołować się w          głowie, a cukier chyba się ustatkował.
-Jak tam?-spytał czule.
-Lepiej.-poinformowała go. 
-Odprowadzę Cię do pokoju, co?
-Byłoby miło.-mruknęła. 
On objął ją ramieniem i uważnie się jej przyglądając zaprowadził dziewczynę pod jej pokój. Pożegnał ją miłym uśmiechem, ale ona nie była w stanie nawet się uśmiechnąć. Weszła do pokoju i od razu zamykając drzwi walnęła się na łóżko. Gdy doszła do siebie postanowiła spędzić trochę tak przez nią upragnionego czasu z Wojtkiem... "ale... on ma swoje życie...i ja nie mam prawa się do niego wpieprzać"-pomyślała.
On również o niej myślał. Martwił się o dziewczynę, której ani trochę nie zna. Nie zdążył nawet zapytać jej o imię... Już w myślach układał scenariusz ich rozmowy... "Chyba naprawdę się zakochałem"-nie mógł uwierzyć w to co podpowiadał mu umysł, a jednak. Miał ochotę zabrać dziewczynę na koniec świata, albo jeszcze dalej i żyć z nią aż do czasu, gdy oboje zasną na wieki. Być może i tak by się stało, ale jest jeden problem, o którym Wojtek nie wie...
"Ta choroba wszystko zepsuje, on jest taki wspaniały, jest piłkarzem... a ja  nie będę mogła z nim nawet pobiegać i dotrzymać mu towarzystwa..."-myślała zrezygnowana... Nie po raz pierwszy myślała o swojej chorobie jako o wstrętnym pasożycie, który tylko niszczy jej życie. Raz po raz zastanawiała się dlaczego to właśnie ona. Jednak za nic nie oddałaby komuś swojej choroby. Nie chciała żeby ktoś miał tak źle w życiu jak ona przez ostatnie 3 lata... 
Wojtek wyszedł na miasto. Szukał swojego miejsca. Nie mógł przestać myśleć o tajemniczej nieznajomej... W końcu usiadł na pomoście i patrzał bez sensu w wodę. Nagle zobaczył tam swoje odbicie, a obok jego "tajemniczą nieznajomą". Zamknął oczy po czym znów je otworzył, ale jej odbicie nie zniknęło. Odwrócił się do tyłu. Stała za nim Magda.
-Cześć.-usiadła obok niego.
-Cześć, jak się czujesz?-spytał obejmując ją ramieniem.
-Pytasz o to po raz czwarty. Dobrze.-powiedziała z lekkim uśmiechem.
-No to fajnie.-uśmiechnął się do niej.-Może się gdzieś przejdziemy?
-Możemy.-odpowiedziała bez zbędnego namysłu.
Powędrowali do kościoła Świętej Rodziny-La Sagrada Familia. Zwiedzili jakieś muzeum. Na szczęście- dla Wojtka- przy kupowaniu biletu trzeba było podać imię i nazwisko.
-Magdalena Świtalska.-uśmiechnęła się dziewczyna, a on już wiedział jak jego tajemnicza, ale już znajoma ma na imię... "Ciekawe jakby brzmiało: Magdalena Szczęsna?"-uśmiechał się w myślach. Po wędrówce odpoczęli w Parc de la Ciutadella, a na koniec powędrowali na Camp Nou. Wracali Las Ramblas około godziny 21:00.
-Pięknie tu.-szepnęła przytulając się do niego.

-Magiczne miejsce.-uśmiechnął się do niej.-Nocą jest tu jeszcze piękniej.

-Zostaniemy?-spytała z nadzieją.

-A dasz radę?-spojrzał jej w oczy. Magda tylko przytaknęła.

Chodzili przytuleni do siebie w tą i z powrotem. W końcu zapadła noc. Tak upragniona przez ich oboje. Patrzyli w gwiazdy, również te spadające.

-Pomyśl życzenie.-polecił Wojtek. Sam również wypowiedział w myślach swoje pragnienie. "Bądź przy mnie"-pomyślał.

"Nie zostawiaj mnie"-spojrzała na spadającą gwiazdę, która po kilku sekundach zniknęła jej z pola widzenia. "To wszystko o czym marzę"-dodała mając nadzieję, że gwiazda jeszcze ją słyszy. Wojtek przycisnął dziewczynę do siebie, a ona tylko sie do niego uśmiechnęła.

"Szybsza niż Poczta Polska"-uśmiechnęła się w duchu myśląc o spadającej gwieździe. Dla niej chwile z Wojtkiem mogły trwać w nieskończoność. W nieskończoność mogłaby się do niego przytulać, szeptać do ucha czułe słówka, patrzeć w toń jego niebieskich jak morze oczu... 

-Wracamy?-spytał patrząc w rozmarzone oczy Polki.

-Jeśli razem to tak.-chciała powiedzieć, ale zamiast tego wydała z siebie tylko krótkie potwierdzenie w stylu: "mhmm...". 

Wojtek odprowadził dziewczynę do jej pokoju i... pocałował ją na pożegnanie
Oboje byli z tego faktu bardzo zadowoleni. Z głowami w chmurach, razem, ale w osobnych pokojach odpłynęli w objęcia słodkiego Morfeusza...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz